Wraz z Elvi wybraliśmy się w ciepłe czwartkowe popołudnie na spacer do Lasu Miejskiego. Wysiedliśmy koło dawnej gospody
Whs Waldhaus.
W 1910 roku na skraju Lasu Miejskiego Karl Oschinski
otworzył restaurację "Nowy Wadąg". Pierwsze reklamy brzmiały tak:
"Idyllicznie położona przy wyjściu z lasu miejskiego. Osiągalna z Jakubowa
w 20 minut Drogą Kollnera. Dzięki bogatemu w ozon powietrzu najpiękniejsze
miejsce odpoczynku. Słoneczne, przytulnie urządzone pokoje dla letników.
Miejsce zabawy dla dzieci. Wyprzęgi, garaże dla aut, wyśmienita kuchnia-
doskonałe piwa i wina, specjalność: kawa i ciasta własnego wypieku".
"Droga Kollnera" była to leśna droga wybiegająca
tuż za leśniczówką koło Jakubowa w kierunku Wadąga, nazwana tak na cześć
nadleśniczego miejskiego Fritza Kollnera. Karol Oschinsky był w 1926 r. także
właścicielem starej gospody w Wadągu nazwanej, dla odróżnienia od nowej
restauracji -
"Starym Wadągiem"
Naszym pierwszym fotograficznym upolowaniem był dawny leśny jaz, przedwojenny na strudze przy drodze z majątku Wadąg do Karolina.
Następnie zaczęliśmy poszukiwania prostego ceglanego grobowca właścicieli pobliskiego majątku Wadąg.
Poszukiwania nasze spełzły na niczym, nie natrafiliśmy na to miejsce - poszukamy i odnajdziemy kolejnym razem.
Po przejściu szosy, weszliśmy w Las Kieźliński.
Tutaj Elvi stwierdziła, że jest fest babką i pokazała swoją siłę.
Postanowiła zabrać tą naczepkę i podarować swojemu bratu.
Co było potem, niech będzie to jej tajemnicą.
Po pokazie "strong women" zawitaliśmy na ukrytą leśną polanę. Kiedyś tu coś stało - byliśmy zachwyceni tym uroczyskiem, dziki sad, idealne piknikowe miejsce.
Spacer leśną drogą doprowadził nas do kolejnego ciekawego ukrytego miejsca.
Tutaj znajduje się leśna, niewielka strzelnica, dla gości pobliskiej gospody "Nowy Wadąg".
My też postanowiliśmy zrobić zawody strzeleckie - teraz ja musiałem się wykazać sokolim wzrokiem.
Bo takiej siły jak Elvi, to już nie mam.
Elvi tarczą moją była.
Po moim snajperskim strzelaniu, Elvi pokazała swoje umiejętności ogniowe - od razu trafiła w moje serduszko.
Wyglądałem jak królik potrawka.
Po zawodach, weszliśmy do lasu Jakubowego, tutaj ustrzelilismy parę fotek przed zakończeniem spaceru po Lesie Miejskim.
Ta żabcia wyprowadziła nas z lasu, opowiedziała nam na pożegnanie jedną z Jakubowych Legend .
Wyczerpani, ale pełni wrażeń, zaszliśmy do "Parkowej" na piwo.
Jak widać nasz Las Miejski jest pełen piękna i tajemniczych miejsc.
Z.S & EPS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz